niedziela, 4 stycznia 2015

4# Coroline & Jacob

     Historia jakich wiele...

"To tylko zły dzień, a nie złe życie."

       Siedziałam na moście i piłam. Dużo piłam. Gwiazdy odbijały się od tafli jeziora tworząc jasne smugi. Mój makijaż już dawno nim nie był, a oświetlona wieża Eiffla nie robiła na mnie tego samego wrażenia co zawsze. Czułam, że księżyc uśmiecha się kpiąco jakby chciał powiedzieć "jakie to proste, użalasz się nad sobą". Moje granatowe szpilki na paseczku leżały kolo mnie, bo na pewno nie dałabym rady w nich wrócić. Dlatego teraz bose nogi skrzyżowane z kostkach wisiały nad wodą, a przez głowę przeleciała myśl " może by skoczyć?"
- Ciężki dzień?- usłyszałam głos tuż kolo ucha. Podskoczyłam zaskoczona i spojrzałam przez ramie. Napotkałam niebieskie tęczówki z ciekawością wpatrzone we mnie. Przechylił głowę oceniając mój stan. Kucał za mną postawny mężczyzna o blond włosach i czarującym uśmiechu. Niepewnie kiwnęłam głową, a on wyciągnął rękę i odebrał mi butelkę pociągając spory łyk. Usiadł obok, owinął mnie zapach jego perfum i ciepło bijące od drugiego ciała.
Westchnął ciężko i popatrzył w dal.
- Opowiesz mi swoja wersje?- zapytał po chwili.
- Wersje czego?-wymamrotałam cicho trochę nieśmiałe.
- Wersje problemu.- wyjaśnił.
- Zerwał. Tak z dnia na dzień. Przyszedł i powiedział, że to koniec. Po dwóch latach związku.- odpowiedziałam cicho i smutno. Wypity wcześniej alkohol dał o sobie znać w postaci rozwiązanego języka.
- Hmm... Myślisz że jest wart jutrzejszego kaca?- upił kolejny łyk. Szmer miasta dawał o sobie znać za naszymi plecami. Ktoś zatrąbił w klakson, grupa ludzi śmiała się głośno, siedząc w barze i nie zwracając uwagi, że już dawno po dwudziestej drugiej. Zamyśliłam się chwile nad odpowiedzią.

- On nie, ale mój stracony czas tak.- zrezygnowana wypuściłam powietrze z płuc. Przyjrzałam mu się kątem oka. Był przystojny, miał na sobie jeansy, ciemno zielony sweterek, spod którego wystawała biała koszulka i adidasy. Wydawał się pogodny i zabawny. Wyciągnął z kieszeni spodni chusteczki i podał mi jedną. Przyjęłam ją z wdzięcznością i wytarłam mokre policzki.
- A ty? Jaki masz problem?- zapytałam w końcu po długiej ciszy.
- Moim jedynym kłopotem jest to, że nie znam twojego imienia.- odparł. Miał bardzo przyjemny głos, taki spokojny.
- Tylko to?- zmarszczyłam brwi.
- Tak wyszło.- wzruszył ramionami.
- Caroline.- mruknęłam.
- Jacob.- uśmiechnął się szeroko.
- Jak się tu znalazłeś.?- to trochę dziwne, że się tu jest. Wybrałam miejsce oddalone od centrum, bo nie chciałam żeby ktoś widział mnie w takim stanie. Kto wie może to był morderca, a ja byłam jego kolejną ofiarą.
- Uznałem, że taki wieczór jak ten, nie może się zmarnować i poszedłem na spacer.- zaśmiał się cicho- Jak widać była to dobra decyzja. Spotkałem zrozpaczona kobietę, którą trzeba pocieszyć. Jestem szczęściarzem.- puścił mi oczko.
- Szczęściarz. Yhym, jasne.- zakpiłam.
- A co niby nie?- zdziwił się.
- Jestem zaryczana, make-up już dawno się rozmazał. Od siedzenia na ziemi moje spodnie są brudne, a nogi bose, bo jestem lekko wstawiona i nie dałabym rady wrócić do domu w szpilkach. A ty nazywasz to szczęściem? Nie masz za grosz gustu.- powiedziałam wzburzona.
- Tobie brakuje taktu. Pasujemy do siebie.- odpowiedział niewzruszony. Przez chwile myślałam, że piorun we mnie strzelił, warknęłam z irytacji, bo udało mu się mnie rozśmieszyć. Tęsknie spojrzałam na od dawna pusta butelkę, zauważył to.
- Idziemu na gorąca czekoladę? Na bank zmarzłaś.- uśmiechnął się zachęcająco. Fakt, moja błękitna koszula z długim nie dawała tyle ciepła ile bym sobie życzyła. Był koniec lata, a noce robiły się coraz chłodniejsze, już czułam nadchodzącą grypę.
- Tylko jeżeli posłużysz mi pomocnym ramieniem.- zażartowałam. Wstał natychmiast i wyciągnął rękę w moją stronę. Podniosłam się i założyłam wysokie buty. Zawsze miałam kompleksy z powodu niskiego wzrostu, więc znalazłam inne rozwiązanie.
- Kim jesteś?- zadałam pytanie, kiedy szliśmy wąskimi uliczkami Paryża.
- Z zawodu? Robię zdjęcia pięknym kobietą.- odpowiedział, wprowadzając mnie do małej kawiarenki. Pachniało tu jabłkami i cynamonem. Ściany miały przyjemny beżowy kolor, brązowe obrusy zdobiły stoły, a świeczki nadawały klimatu.
 -Lubisz to?- usiedliśmy przy oknie.
- Nie zawsze, czasami są strasznie kapryśne.- skinieniem przywołał kelnera- Dwie gorące czekolady poproszę.
-Oj wiem coś o tym. Bo widzisz ja czeszę te nieznośne panny.- uśmiechnęłam się.
- Nigdy cię nie widziałem.- mruknął, przyglądając mi się.
- Pracujemy tak żebyście nie musieli nas widzieć, a poza tym chyba jeszcze z tobą nie pracowałam. Nie przypominam sobie ciebie. Dlaczego się tak na mnie patrzysz? Jestem brudna?- zirytowałam się w końcu.
- Nie jesteś brudna, jesteś śliczna.- powiedział. Poczułam jak gorąco oblewa moje policzki.
- Skąd znasz kawiarnię otwartą w nocy?- nie skomentowałam jego słów.
- Natknąłem się na nią podczas jednego ze spacerów.- w tej chwili przyniesiono nasze zamówienie. Przerzuciłam swoje włosy na jedno ramię żeby nie przeszkadzały i zabrałam się do picia. Po pierwszym łyku mogłam stwierdzić, że lepszej w życiu nie piłam.
- Pyszna.- przyznałam.
- Caroline? Spotkamy się jeszcze kiedyś, po tym jak stąd wyjdziemy?- jego oczy wpatrywały się we mnie z nadzieją. Zamyśliłam się.
- Może kiedy będę tu jutro, o tej samej godzinie przysiądzie się do mnie blond włosy fotograf. A może samotnie wypiję czekoladę i pójdę do domu. A kto to wie?- odparłam po pięciu minutach kończąc swój napój- Czas na mnie. Zadzwonię po taksówkę i znikam.- zaczęłam szperać w mojej torebce, by po chwili znaleźć portfel i telefon.
- Ja zapłacę.- widząc, że chcę zaprotestować dodał- To ja cię tu zaprosiłem, zresztą wcześniej wypiłem twój alkohol.
- No tak. Za te procenty to faktycznie powinieneś zapłacić.- zaśmiałam się cicho i krótko- Dziękuję za dzisiaj.- pochyliłam się nad nim i pocałowałam w policzek. Następnie wyszłam, a dzwoneczek przy drzwiach głośno wszystkich o tym powiadomił. Czułam się silna po spotkaniu Jacoba na tyle, by postawić czoła dniu jutrzejszemu...
 

1 komentarz:

  1. Nie mam zielonego pojecia co napisac. Serducho tak mi bije, ze po prostu nie moge sie skupic na tym, co dzieje sie w mojej glowie. Kochana, dziekuje. Poprawilas mi humor i dalas sile by postawic czola dniu jutrzejszemu.

    Karolina.

    OdpowiedzUsuń